Historyjka
Święta to świetna okazja do spotkań ze znajomymi, których się nie widziało kupę lat. Ja także spotkałem kolegę, dja, grającego house, z którym kontakt mi się urwał kilka lat temu. No to wypiliśmy po piwku. Wymieniliśmy się doświadczeniami, uwagami dot. sceny i tak dalej i poniżej zamieszczam historię, którą mi opowiedział. Ręczę że to autetnyk, nawet nie musiałem koloryzować: Od jakiegoś czasu regularnie pojawiała się na imprezach, gdy on grał. Nie była najpiękniejsza, nie była mistrzynią parkietu, ale potrafiła się bawić. Miała coś w sobie, co powodowało, że gdy tańczyła on patrzył na nią dłużej niż na inne. A jego wzrok był pełen pożądania. Ta noc od początku byla szalona. Najpierw taksówka z kierowcą, który nie znał Krakowa i się zgubił. Później chwilowy brak prądu w klubie. Wreście Marcin wrócił z emigracji i narzucił ambitne tempo z wiśniówką, co oznaczało, że cały klub będzie pijany. Ona przyszła gdzieś po 23 i jak zwykle z drinkiem zaczeła spokojnie pląsać pod ścianą obserwując ...