Tancerki

Taniec. Temat rzeka. O ile dawniej spowodowany był spontanicznym odczuwaniem muzyki tak teraz jest nawet nie tyle nęceniem godowym, a raczej ciężką pracą jaką trzeba wykonać, aby błyszczeć.
Grało się tu i tam, widziało się to i owo, tak więc po kolei przedstawię meandry zagadnienia w wydaniu klubowym.
Najbardziej lubię szary tłum szarych myszek. Nie są wybredne, nie strzelają fochów jak nikt na nie nie patrzy, bo skoro na ulicy nikt nie zwróci uwagi to czemu w klubie miałby to zrobić? Tuptają sobie, z nogi na nogę, czasami jakiś obrocik. Sączą sobie piwka z sokiem, a po dwóch czy trzech będą żywo i energicznie reagować na takty piosenek, które znają. Lecz niestety i wśród takich znajdą się pokraczki, które chodziły na kurs tańca i do dancehalli zapierdolą ciężki zryw bioder z szase w roli głównej, czyli polskie latino show. Następnie na samym środku kółeczka, które zrobią koleżanki z roku jest szansa, że w finałowym numerze zrobią szalone pseudo-poślado-trzęsienie (bliżej temu do szybkiego wypinania bioder...) z zejściem w dół, a rączki będą obowiązkowo w najgorszym wykonaniu trzymane na wysokości piersi. Wtedy chłopak Ani, bardzo zbulwersowany zapyta się jej skąd ona to coś zna i stanowczo poprosi, aby więcej tak nie robiła, bo wszyscy się patrzą, a zresztą na kółku tańców dworskich ich tego nie uczyli. Ruch ten będzie także koronnym numerem tak zwanych osiedlowych czortów, które obowiązkowo do tuptania dorzucą tandetnie wyglądający wyrzut nogi (co drugi takt) oraz zdarzy się im zajebać zmysłowe jak mój brzuch prężenie znane jako przeciąganie wytartej szmaty, lub trzymając się ściany zjazd w dół, nie w tempo i byle jak, tak jak całe ich życie. One nie zwracają uwagi na takie elementy jak wejście w parkiet, jak gracja i finezja. Ni chuja. Zwłaszcza jak się drugi raz w życiu ma szpilki na kopytach. Tego typu czikity czasami także uskutecznią tzw. kiwanke z energy rodem, której integralną częścią jest rysowanie kwadratu w powietrzu, a to wszystko do tempa 95 bpm. Czorty chciałyby być takie jak następna grupa dziewczyn, ale nie mogą się zdecydować czy ostatecznie wejść na drogę nieustających paputków, czy tylko z chłopakiem na klatce i jego kolegami w blokowej piwnicy. Kolejna grupa dzieli się na dwie podgrupy. Pierwsze to te, które robią to dla pieniędzy, a drugie tylko dla darmowych drinków. Pierwsze nie mają profilu na N-ce, drugie mają nawet na Fejsie. Tak więc sprawa dotyczy turbo wijców. Jak wijec wchodzi w parkiet to chłopak Ani, który jest liderem społeczności studenckiej poci się i moczy, a nawet to wejście może przepłacić spontaniczną dwójeczką... Oficjalnie takimi rasowymi sukami to on gardzi. Bo liczy się dusza i wnętrze człowieka. Ale w myślach ciężko je dojeżdża i to dłużej niż 8 minut z Anią. Tak więc wijec wchodzi. Muchy w nosie, pewny krok i praca biodrami. Ona wie, że one wiedzą, że ich faceci się patrzą i ślinią. Ona pracuje na układach, nie ma improwizacji, spontaniczności i szaleństwa. Jest seks, wyuzdanie w każdym ruchu, ty suko, seks, ty suko, kuszenie i znowu seks. I teraz uwaga, ważna sprawa. Sucz na zawodowstwie będzie to wszystko robić zmysłowo i powoli, a sucz amatorka czasami poniesie się z rytmem. Otóż sucz na zawodowstwie wie, że nie może się szybko ruszać, gdyż wtedy spocą się jej paszki, a przecież księżniczki nie śmierdzą!
I wracając do tanća, to mamy tu festiwal prężenia się, wyginania, wypinania i zejść w dół z równoczesnym z kręceniem tyłkiem ósemek w powietrzu. Przenoszenie ciężaru na lewą nogę, wypięcie i przejście na prawą. Falowanie, ujeżdżanie byczka i szybkie zrywy z zarzuceniem włosami. Lecz to wszystko zniknie, gdy klacz uświadomi sobie, że wygina się do utworu, którego nie zna. Tak więc rasowa nie tańczy do piosenek, których nie zna! Taka sytuacja może zaowocować tym, że za nią wyjdą osiedlowe gwiazdy, a za nimi samce i dyska chwilowo podupadnie. Lecz zostaną te najwierniejsze, odwalające czarną robotę tłumu, uśmiechnięte i tuptające szare myszki. Raz na jakiś czas z tegu tłumu wyłoni się dziewcze, które w domowym zaciszu z pomocą Youtuba rozpracowało jak sprawić, że cellulit stał się plastyczną masą którą można trząść w dowolnej konfiguracji. Samo trzęsienie to jedno, liczy się umiejętne zsynchronizowanie tego z np. powolnym ruchem bioder w górę i w dół, po przekątnej, czy nagłe przyśpieszenia na podwójne tempo. Na dancehallówny bardzo cięte są wijce, nie wiedzą po prostu co z nimi zrobić, czy one chcą je wygryźć z pracy i czemu faceci się na nie patrzą? Bicze są leniwe i im nie chce się uczyć ani wykonywać bardziej skomplikowanych ruchów niż prężenie i zazdroszczą trzęsawkom umiejętności. Poza tym, co najważniejsze, żeby kręcić tyłkiem swym, trzeba mieć czym!

W następnym odcinku będzie o szalonych chłopakach.

Komentarze

Anonimowy pisze…
hahaha czekamy!
Anonimowy pisze…
Prawda to prawda hahah ujęte idealnie!
Anonimowy pisze…
mistrzostwo kurwa!
DuzyJot pisze…
Umarłem. 3 razy.
Anonimowy pisze…
czekam na cz. 2
Anonimowy pisze…
hahaha znowu konkretnie pojechane !
Anonimowy pisze…
świetny post

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty