Straszny Dwór. Zielona Góra.

No i udało się wreszcie wyrwać z krakowskich piwnic i zaliczyć kolejny wyjazd. Z wyjazdami u mnie to jest tak, że mam taką teorię, że lepiej jechać do innego miasta, tłuc się przez pół Polski i zarobić na tym mniej niż grać kolejnej taką samą Imprezę w swoim mieście. Jeździć po prostu trzeba, bo dzięki temu o Tobie jest głośno i coś się dzieje. Jak zwykle trzeba ponarzekać, więc szkoda, że w przypadku takich podróży jak ta, gdzie nie było mnie 28 godzin nikt nie jest skory do płacenie za roboczogodziny wyjeżdżone pociągami.
Po Zielonej Górze nic się nie spodziewałem. Liczyłem, że może być dobrze, ze względu na to, że imprezy w Strasznym Dworze ogarnia mój stary znajomy Beny. Który już z lat temu chyba 7 robił biby w Żarach i pojęcie o tym ma. Klub, to a skrócie o połowę mniejsze ministerstwo, a klienci to mieszanka wszystkich ze wskazaniem za studencki rodowód. Jednak nie są to studenci w rozumieniu statystycznej klienteli klubu Studio na krakowskim miasteczku AGH. Tutaj raczej kultura, własny gust muzyczny, otwarta głowa. Nie wiedziałem czym zacząć, więć stwierdziłem, że trzeba pokazać znak. Symbol, instrukcję za którymi pójdzie lud. Puściłem "Kroki" Junior Stresa i udało się. Następne kilka godzin spędziłem grając ogólnie breakbeat, funky breakz i mnówsto maszupów z gitarowym zacięciem, przy których te kilkadziesiąt osób na danceflorze wpadało w pogujący taniec zaklinacza węży. Dawno nie byłem w takim miejscu, gdzie można sobie aż na tyle pozwolić. Gdzie ludzie chcą abyś ich zaskoczył. Aby kolejny rytm był wyzwaniem, a melodia przewodnikiem. Nie liczyło się prężenie i wyginanie do popowcyh hitów, a liczył się po prostu taniec. Jeżeli ktoś z Was dostanie tam booking to uważajcie z propozycją pod tytułem: PIJESZ DJ WÓDKĘ? Jako, stary antropolog i ostatni żyjący który był świadkiem wielkiej wędrówki ludów przez góry Ural, wiem, że tubylcom, co by ich nie urazić na takie propozycję się nie odmawia. I proszę, nie doszukuj się tu jakiegoś problemu z alkoholizmem. Nikt nie mówi o upijaniu się, a jedynie o pozytywnej odpowiedzi na szczodrą gościnność gospodarzy. I tutaj pojawia się zagadka. Dlaczego po pytaniu czy pije wódke, przynieśli mi w Zielonej Górze kieliszki ze śliwowicą? Dobrze, że tylko 70%, ale jednak wypicie dwóch takich 50tek może delikatnie zresetować błędnik. Na szczęście dla mnie przeszedłem próbę ognia i po dwóch kolejkach lokalsi nie kontynuowali już swoich rytuałów gościnności...
Tak więc jeżeli dostaniecie propozycję grania w Strasznym Dworze, bierzcie, bo na prawdę gra się tam bardzo dobrze. Pozytywny odbiór twojej pracy. Pełny parkiet i solidny organizator.

A już jutro, czyli w poniedziałek powrót do KRK POP ATAK, czyli poniedziałkowy szał by night w Ministerstwie, wtorkowe (jeszcze nie wiem co) w Materii i znowu Czwartkowe, tym razem Będzie Piekło Bejbe w Mini. Zapraszam na dyske.

Komentarze

Inspektor24.pl pisze…
Fajny lokal, fajna muza i fajny klimat. Jeden z najlepszych jak nienajlepszy klub w Zielonej Górze. Zawsze lubie jak grają tam KNAJPENTERRORISTEN. Mają ostatnio promocje na piwo. Kupując 2 piwa, 2 następne dostajesz gratis. Trzeba sobie tylko wydrukować kuponik ze stronki: http://www.inspektor24.pl/lokale_gastronomicze/kupujac_2_piwa_2_nastepne_dostaniesz_gratis_.html

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty