Chillout vs Groove'n'bass

Nie udało się w Krakowie, może uda się w Kielcach?
Robiliśmy nawet próby, mamy patenty. Jakby jakieś crew chciało się sprawdzić to my z Przeplachem bardzo chętnie i ogólnie ready to battle, z wyjątkiem wyjątkowych okoliczności, które uniemożliwiły mi udział w imprezie w Folii. Formuła to połączenie skreczy, patentów, kilku decków i różnych stylistyk muzycznych. Turntablismu w solidnym wydaniu nie mieszajmy w to, ja już jakiś czas temu odpuściłem... Jak coś to kontaktujcie się, odpalimy zieloną strzałe południa i nawet sztuczny tłum przywieziemy.
Jak na razie zapraszamy wszystkich partyturystów do Kielc!



Trochę muszę się wkręcić w rytm głupich postów. Jeszcze kilka dni i znowu pojawią się żenujące dowcipy o murzynach i tak dalej. Ogólnie to ten cały Internet już mnie wyprzedził. Co prawda jestem mesjaszem, ale przerastają mnie kolejne serwisy polecane przez znajomych. Grono już dawno olałem, na myspace wchodze, żeby w Mafia Wars zarobić kilka dolarów i nawet nie zaczynam myśleć o facebooku czy twiterze. Wolę rzeczywistość, spotkać się ze starymi znajomymi, pogadać, pożartować, pobiegać jak kurczak bez głowy i tak dalej. Jednak prawda jest taka, że nic nie zastąpi zwykłego spojrzenia, rozmowy w cztery oczy. Może i łatwiej napisać. Ale sztuką jest umieć rozmawiać, nie mówić, rozmawiać.

I teraz mała anegdota związana z branżą. Dj wysyła swoje bio/oferte/cv do klubu i kilka dni później dzwoni. Słyszy, że ten klub to jest madafaka-kurwamać-beztrzymanki i szpan na max. Że tam nie można dostać grania tak z ulicy, tylko są odpowiednie osoby, które dobierają djów wg. repertuaru ich image i tak dalej. I, że ten dj nie spełnia warunków i że nie jest toptrendy czekerałt. No to nic, myśli sobie dj. Może powinienem mieć jakąś fryzurę a la spedalony irokez gwałcony przez czeskiego piłkarza. Może powinienem zacząć jeść makarony zamiast schabowych? Nie....
I co? I niespodzianka. Tydzień później jakiś organizator-dj (bardzo spoko człowiek) dzwoni do tego dja, żeby przyjechał zagrać w tym klubie, bo jest gruba biba. I swój set zagra w tzw. prime-time. No to dj jedzie. Nie ważne dlaczego, ma konkretnie obity ryj, także bramkarze nie chcą go wpuścić, twierdząc, że nigdy nie widzieli takiego dja. Dj gra swój set. Ludzie baaardzo pozytywnie reagują, żywiołowe okrzyki aprobaty, przybijanie piątek i tak dalej... Nawet chyba sam menago, czy inny szef przyszedł się przywitać... Ha...
Fotograf typu mynight robił zdjęcia. Dwa razy przymierzał się do twarzówki dja, ale ostatecznie zrezygnował. Przed i po jego secie zagrali dje, o których wkrtótce napisze. To będzie dłuższa rozprawka o miksowaniu. O mistrzowskim miksowaniu.

Komentarze

Anonimowy pisze…
santos miguel powrócił!

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty