Pretensje do całego świata odc. 1521

W kolejnym odcinku pretensji do całego świata autorstwa Dja Trakmajstra zajmiemy się ulubionym jego tematem, czyli zwalaniem winny na innych. Tym razem padnie na włodarzy klubów. Zapraszamy i życzymy miłej lektury.
Jedną z najbardziej wkurwiających mnie sytuacji, która towarzyszy naszej profesji jest odwoływanie imprez przez ich organizatorów. Samo odwołanie to jeszcze nic. Najbardziej wkurwia świadomość, że gdy już zabookowali termin to miałeś 10 telefonów z propozycjami grania, na które odmówiłeś, gdyż termin już jest zaklepany... Ale po tych kilku rozmowach nadchodzi czas na tą ostatnią, z której się dowiadujesz że nic z tego, lipa, grania nie ma. W moim przypadku najczęściej tłumaczenia to, że ktoś zapomniał zrobić plakatów, albo, że już nie sezon na imprezy, ew. w klubie bookingami zajmuje się 1500 osób i ktoś czegoś nie dograł i terminy się pokrywają. Każda z tych przyczyn pokazuje jak bardzo osoby zarządzające światem rozrywki nie mają o tym zarządzaniu pojęcia.
Na chwilę wtrącając nowy wątek, to pomimo, że jestem ostatnią osobą która jest za edukacją to jednak uważam, że nasi menadżerowie, lub osoby pełniące tą rolę o swojej profesji za wiele nie wiedzą i może nawet (że ja to napisałem...) jakieś zarządzanie kulturą zaocznie by się przydało??? A ich praca raczej polega na bywaniu w klubie, piciu kawy ew. mojito i snuciu planów. Wcześniej byli djami, barmanami, lub po prostu szalonymi klubowiczami i tak krok po kroku od szklankowego stali się naszymi pracodawcami. Dostają te "posady" głównie dlatego, że znają djów i to jest najważniejszy chyba czynnik. Że to jego znajomi, że załatwi dobrą cenę. Nikt nie zastanawia się nad tym jak ściągnąć ludzi. Jak promować klub na portalach społecznościowych, jak rozegrać system naganiania za pomocą ulotek rabatowych, jak sprawić by ktoś do tego klubu chciął przyjść, gdy już ściągnie się jakiegoś dja. Zresztą życie pokazuje, że zbyt ambitny manager i tak odbije się od własnego widzi mi się właściciela, który nie ma na nic kasy, który nie wie, nie zna się i dajcie mu spokój, bo on myślał, że jak się otwiera klub to klub od dnia 1 przynosi miliony monet zysku. A tu trzeba rurę w ubikacji naprawić bo cieknie i szczoch zalewa szatnie...
Dla nas - djów układ, że menadżer to nasz znajomy z prywatnego życia a nie tylko z klubu, to zły układ. Jeszcze jeżeli właściciel ma ogólnie na wszystko wyjebane i posługije się nim jak marionetką to skończy się to tak, że od godziny 2, gdy akurat impreza nie wypali zaczną się tzw. dyplomatyczne wycieczki, proponowanie drinków ponad kreskę i ogólnie co tam, jak tam ziomeczku. Czyli norma, nie ma kasy i zaczynają się schody. Probowałem różnych rozwiązań. Raz pójdziesz na rękę to już po tobie, nigdy nie dostaniesz później pełnej stawki, zawsze będzie jakieś ale mimo, że swoją pracę wykonujesz jaknajlepiej potrafisz. Trzeba być krakowskim żydem z Poznania o szkockich korzeniach. Trudno, obrażą się, będą za plecami od gwiazdorów wyzywać, ale jeżeli djing to twoja praca a nie hobby po godzinach to tak trzeba zrobić. To też ich nauczy, że nie mogą winny za źle wykonaną, swoją pracę zwalać na innych. Bo niestety, czasami nawet najlepszy dj, może nie mieć frekwencji gdy klub dobrze nie funkcjonuje, począwszy od bramki, a na tempie pracy szklankowych skończywszy...
I po iluś latach grania, mimo, że jestem anty podatkowo-zusowo-biurokratyczny to jednak dla własnego komfortu pracy jestem za tym, żeby podpisywać umowy, wysyłać ridery mailami i wystawiać faktury. Konkretnie kurwa, a nie jak w 99 gdy jeżdziłem z walizką w której była Unitra, a w plecaku 30 winyli i było Yo, check it madafaka.

Komentarze

Unknown pisze…
napięcie przedmiesiączkowe dopada wszystkich hehe
ps. mnie ,ze wzgledu na wiek ,juz niedługo:)))

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty