Jak się bywa...

to się jest. Wyszli więc ze swoich nor wszyscy, którzy liczą się na mieście, wszyscy którzy mają pod każdym wpisem na facebooku min. 5 komentarzy, wszyscy którzy prowadzą bloga, którego czytają inni, co też mają bloga. Wyszli ze swoich drugich mieszkań klubów - barmani, dje. Przestali klepać w wytarte klawiatury dziennikarze i znawcy muzyczni i wyszli nie nocą, a dniem. Byli też Ci wszyscy którzy tylko bywają, ale skoro bywają to są.
Fajny to pomysł, aby takie wydarzenia robić w niedzielne popołudnie, bo wszyscy Ci o których wspominam wyżej mają czas, mają wolne i mogą bywać.
Fajny to pomysł, aby takie coś organizować w centrum sztuki japońskiej bo sama miejscówka nobilituje wydarzenie do rangi wydarzenia.
Czas już chyba najwyższy aby napisać o co kurwa chodzi? A więc chodzi o urodziny Radiofoni, rozgłośni z Krakowa, której nikt nie słucha i w sumie dużo szumu o nic, ta cała impreza. Ludzie przyszli nie dlatego, że to urodziny jakiegoś radyjka, tylko dlatego, że grali konkretni wykonawcy. A w naszym przypadku byli to Robi Swift i Mista Sinista. Old School old schoolem, ale oglądając przez kilkanaście minut jak Rob Swift puszcza bity, a tłumik pod sceną żywiołowo reaguje wkurwiłem się niemiłośernie, na ten ów tłumik. Bo... Na tej samej sali było minimum 3 djów, którzy za przeproszeniem ruchają Rob Swifta na wszystkie strony świata, jeżeli chodzi o połączenie techniki, diggingu i patentów gramofonowych. A ten ów krakowski tłumik mając na codzien tych djów zachowywał się co najmniej jakby Rob Swift pokazał koło, zaraz po tym jak pokazał ogień. Niby byli na tej imprezie ludzie, którzy podobno się znają i ogólnie bezendu i tak dalej, a przez swoje piski, krzyki i chuuura na proste triki Rob Swifta przy puszczaniu funkowych breaków pokazali, że nawet w takich pseudo wyższych sferach nie liczą się skille, a medialna oprawa i ciśnienie ksywki.
I sprowadziła ta Radiofonia dwie legendy turntablismu. Zrobili nam zawody DMC 1998 w 2010 roku. Respekt. Ale mając do dyspozycji te same środki budżetowe mogli sprowadzić na prawdę konkretny skład i wesprzeć go jakimś polskim supportem...
Ciekawy jestem co Mista Sinista zrobił?

Acha, news plotkowy jest taki, że on tam był i udało mi się zrobić z nim fotke! Życiówka.

Komentarze

tmkbeatz pisze…
Jarku jest w tym duzo prawdy bo w sumie te wszystkie rutyny wczesniej mozna bylo juz slyszec i tez bylem lekko zawiedziony ze nie zaprezentowali nic nowego z ich strony . przyznam racje ze tez stojac kilka metrow od swifta wkurwialo mnie jak jakies najebane panny zaczely "tanczyc?" jak koles robi oldschoolowa rutyne i huja mogles z bliska zobaczyc. co by nie mowic rob swift po tych calych oldschoolowych showcasach zagral zajebisty funkowy set i chyba to zrobilo na mnie wczoraj najwieksze wrazanie. mimo ze nie X nie pokazali nic swiezego to dobrze bylo zobaczyc ich na zywo. jestem wdzieczny ze zalatwiles zaproszenia!
Anonimowy pisze…
set był nędzny, że aż strach.

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty