Ostatnia prosta...

To już moja ostatnia prosta. Sądzę, że jeszcze z kilka/naście miesięcy i zakończę karierę dja, chyba, że niecny plan z serato w roli głównej wypali i skończę jako nie dj-artysta ale dj-pracownik-spraw-aby-klub-był-pełen-tańczących-ludzi. To jest szołbiznes. Jesteś tyle wart ile właściciel lokalu jest w stanie tobie zapłacić. Twoja ksywka jeżeli jesteś znany jest wyznacznikiem stawki, lub twoje granie, które spowoduje, że ludzie zgarnięci z ulicy przez ulotkarzy zostaną w klubie i zrobią obrót na barze. Jeżeli nie jesteś wybitny w tym co robisz, nie wydajesz produkcji to w pewnym momencie, a ja do takiego właśnie doszedłem powstanie pytanie hobby to czy praca. To ważne pytanie, bo odpowiadając na nie zdefiniujesz siebie jako artystę lub rzemieślnika. A to będzie miało duży wpływ na twoją działalność. Artystą nigdy nie byłem, chciałbym. Teraz natomiast jestem 300% rzemieślnikiem. Moja zabawa z graniem miała kilka mocnych uderzeń, gdzie byłem magnesem dla ludzi i każda impreza była pewnia...