MOC! ENERGIA! AMFETAMINA!!!
Sobota leniwie się snuje, więc trzeba ją trochę podkręcić. W tym celu czas sięgnąć po przysłowiową szmatę. Która niby tępiona, niby znienawidzona, to jednak nie przerwanie przewija się tu i tam. A jako, że ostatnio o 14 na Rynku w Krakowie napotkałem pół człowieka pół węża, który na turbo przyspieszeniu budował kwadraty rękoma w powietrzu i żywcem wyglądał jak wyjęty z Love Paradę przypomniało mi się kilka sytuacji z życia wziętych, w których główną rolę odgrywa nasza polska Anetka. Akademik AGH. Lat temu kilka. Polska to już tak jakby Europa, ale jeszcze młodzi studenci, którzy nazjeżdżali się z najróżniejszych zakamarków kraju nie wiedzą co to sushi, co to wrapy, oraz że pasta to makaron. Tak więc jeden student wysyła esa do drugiego, który jest w sklepie, żeby kupił fetę. Zamiary miał dobre, a kolega o nowych trendach w kulinariach średnie miał pojęcie. W wyniku czego kilka godzin później pół piętra zamiast delektować się sałatką osiągnęło status szybszych od światła. Całe studio Fa...