Posty

Wyświetlanie postów z 2023

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty

Obraz
Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty Jest przerysowany, ale ten kolor krwi jest prawdziwy, a meblościanka na osiedlu Oświecenia jeszcze bardziej. Jest kiczowato gangsterski, z drugiej strony słyszałem opowieści kuzyna ciotki brata, że czasami tak to kiczowato gangsterzenie wygląda. Jest naiwny w fabule, ale za długo szwendam się po krakowskich klubach, żeby tej fabule zaprzeczyć. Jest szybki, z kilkoma zwrotami, ale gdy potrzeba chwili wytchnienia na złomowisku to znajduje czas dla odlatującego gołębia. Nie ma poszanowania dla Krakowa. Nie pokazuje Wawelu, Sukiennic i Barbakanu, ale dla mnie jest sentymentalny. Przez miejsca takie jak klub, komis czy studio, przez wątki rapowe, przez muzykę. No właśnie z tą muzyką to jest tak, że praca została odrobiona bardzo dobrze. Bity napędzają sceny, a teksty brzmią jak rap, a nie monodeklamacja. Bohater w roli rapera wygrywa film rapem i grą aktorską. Do czego się przyczepię? Jeśli sceneria jest dobrze przygoto

"Betonowy pałac" - Gaja Grzegorzewska

Obraz
     Już po kilkudziesięciu stronach sięgałem po książkę, nie dlatego, że byłem ciekawy co wydarzy się w kolejnych rozdziałach, a po prostu po to, żeby ją kiedyś wreszcie skończyć. Nie czyta się łatwo. O ile pojedyncze sceny są ciekawie i kompleksowo rozpisane to ilość pobocznych wątków, historii i biografii po prostu przytłacza i tłamsi radość z przeżywania kryminalnej przygody w Krakowie.     W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że autorka musiała z czytelnikami podzielić się wszystkimi pomysłami na postacie jakie wpadły jej do głowy przez ostatnie kilka lat. Ta rozbudowana forma całkowicie dusi dynamikę. No, ale chcąc dobrnąć do końca, trzeba przewertować życiorysy dziesiątek drugo i trzecioplanowych postaci. Z upływem stron przyzwyczaiłem się do tej formy i że za chwilę znowu utknę grzebiąc w dziejach ciotki wujka stryja. Zacząłem więc traktować wielowątkowość jako rozgrzewkę do wielkiego twistu, do czegoś co na ostatnich stronach wryje mnie fotel i uznam że było warto.     Nieste

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Obraz
      Moje dotychczasowe doświadczenia z oprawą wydarzeń sportowych nie były bogate. Kilka razy powierzono mi oprawę muzyczną gal sportów walki, była jakaś koszykówka, bieg uliczny i tenis. Organizatorzy różnie widzieli rolę muzyki w przerwach między etapami rozgrywek czy rund. Czasami wytyczne były takie, żeby muzyka nie dominowała nad widowiskowością sportu i była tłem, czasami miała mocno wybrzmiewać, by motywować zawodników, zdarzało się, że miała za zadanie być dynamicznym podkładem dla pracy ring girls. Zlecenia te całkowicie różniły się od charakteru pracy podczas rozgrywek Rugby 7 na Igrzyskach Europejskich. I na tym przykładzie będzie poniższy wykład o pracy dja/animatora.     Wydarzenie sportowe dzieli się na cztery główne części. Są to: godzina przed rozpoczęciem zawodów, rozgrywki, ceremonia medalowa/wręczenia nagród oraz koniec.     Godzina przed rozpoczęciem zawodów. Muzyka jest na drugim planie, a tempo oscyluje wokół 120 bpm. Ja nazwę to tropikalnym, radiowym housem. Sp

Trzy weekendy. Bezsenność, punktualność, ryzyko i pracoholizm.

Obraz
Kalendarz zleceń stworzył mi wyjątkowe trzy weekendy, w których musiałem połączyć bezsenność, punktualność, ryzyko i pracoholizm. Weekend 1. Bezsenność. Pierwszy weekend zacząłem w czwartek imprezą firmową w Rzeszowie. To była rozgrzewka przed piątkowym graniem w krakowskim klubie Shine, które było otwarciem maratonu bezsenności, bo w sobotę od rana miałem próby do Rugby 7 w ramach Igrzysk Europejskich. Próby skończyliśmy o 16, a już o 18 byłem na kolejnej firmówce. Dużej firmówce na 3000 osób w krakowskim Hype Parku. Muzykę wyłączyłem o 3. A o 8 w niedziele zameldowałem na stadionie i przez kolejne dwanaście godzin pracowałem przy muzycznej oprawie rozgrywek. W nocy na szczęcie mogłem spać, bo podobną całodniową pracę miałem także w poniedziałek i we wtorek. Weekend 2. Punktualność. Skoro sprawdziłem, że poradzę sobie z małą ilością snu i dużymi projektami to musiałem przetestować kolejny ważny aspekt. To zagadnienie dotyczyło synchronizacji przemieszczania się między niezależnymi eve

Jednoosobowe wodzirejskie kombajny robocze

Podziwiam tzw. mobile djów/prezenterów/wodzirejów i do tego technicznych w jednym.    Już piszę o co chodzi. Nie posiadam własnego sprzętu nagłośnieniowo-oświetleniowego. Przy okazji małych wydarzeń, gdy zestaw mieści się do bagażnika to wypożyczam od znajomych i sam zajmuję się jego rozstawieniem. Lecz przy większych okolicznościówkach, gdy montaż to już jest godzina chodzenia z trytytkami i gafrem - korzystam z usług zewnętrznych firm. Sam wjeżdżam na gotowe. Tak, jestem wygodny. I tu pojawiają się prawdziwe jednoosobowe wodzirejskie kombajny robocze. Przyjeżdża taki busem. Dwie godziny rozstawia podest, djke, głośniki, światła, napisy "love", "sex", "ecstasy" i inne. Do tego rozstawia dwie skrzynie fantów i zaczyna wodzirejski maraton. Co godzinę przebiera siebie i gości w inne postacie, co dwie godziny przeprowadza zabawę dla dwudziestu osób z bieganiem, skakaniem i torem przeszkód w kuchni, co trzy godziny wysadza pół budynku bazookami CO2. Nawet skur

Boks w kościele. Tajemnice Krakowa odc. 2.

Obraz
  Tajemnice Krakowa odc. 2. Boks w kościele. Hasło „boks w kościele” wracało co jakiś czas do mnie, aż wreszcie kilka miesięcy temu sam postanowiłem sprawdzić co się za nim kryję. Więc na osiedlu Szklane Domy w Nowej Hucie znajduje się kościół Matki Bożej Częstochowskiej. Budowla jest ciekawa i oryginalna i na pewno warto poświęcić jej chwilę, ale nas interesuje to co w podziemiach. Do świątyni przylega budynek szkoły, w której piwnicach funkcjonuje Nowohucki Klub Bokserki, w którym trenerem jest Marcin Wyka. Szkoła i kościół tworzą jednolitą kompozycję architektoniczną, dlatego idąc na trening ma się wrażenie, że trenuje się w podziemiach kościoła. Tu jeszcze wspomnę, że jeśli z klubem bokserskim kojarzy Ci się klub bokserski z każdym stereotypowym elementem w postaci ścian, które przyjęły miliony kropli potu, ringu, na którym złamano kilka nosów i podłogi, na którą spadły miliony kropli krwi to dobrze Ci się kojarzy. Miejsce wypełnia wszystkie znamiona sali treningowej na kt

Wyspa Pleszowska, Kraków Przewóz. Tajemnice Krakowa odc. 1

Obraz
Żeby się tam dostać, musisz pokonać hałdy toksycznego żużlu, które przez kilkadziesiąt lat usypywał Kombinat Hutniczy. Musisz też zapuścić się tam, gdzie nikt się nie zapuszcza, bo teren ogromnej oczyszczalni ścieków "Kujawy" nie należy do topu turystycznego Krakowa. Ale gdy już miniesz te wszystkie industrialne instalacje, gdy pokonasz sto zakrętów i ścieżkę, której oficjalnie nie ma, to masz szansę się dostać na tajemniczą wyspę. Ale tylko szansę. W latach 50-tych na potrzeby Kombinatu zbudowano we wschodniej części Krakowa stopień wodny "Przewóz". Służy on spiętrzeniu wody w Wiśle, tak aby huta dla potrzeb technologicznych miała dostęp do ogromnych ilości płynu. Przy okazji powstała też elektrownia wodna i Wyspa Pleszowska. Żeby na nią wejść, trzeba mieć specjalny kluczyk, lub mieć szczęście i zostać wpuszczonym przez jednego z działkowców. Po sforsowaniu ogrodzenia przechodzi się - pokonując rzekę przez śluzę. Na wyspie są ogródki działkowe, s

"Dwanaście" - Marcin Świetlicki

Obraz
      Zacznę od podsumowania. Książka bardzo sprawnie opisuję picie alkoholu w różnych porach roku i w obrębie krakowskich Plant. Autor barwnie i ciekawie uwiecznił lokalne zwyczaje spożywania procentów, oraz wszelkie okoliczności z tym związane. To kronika miasta, które jeszcze pamiętam, ale które już chyba przeminęło.     „Dwanaście” to pożegnanie. Pożegnanie z Krakowem, który w sposób wolny (w sensie nieskrępowany) i dostojny konsumował napoje procentowe. Pił czystą wódkę, gdy szybko chciał pomylić ulicę św. Tomasza z św. Marka. Ale czy można pomylić św. Marka z św. Tomasza, gdy przecież tam jest magiczny zaułek? Od strony Szpitalnej oczywiście, że można. Można zwłaszcza, gdy już z Małego Rynku wychodzi się wstawionym, a jeszcze po drodze wpada się na szybkie piwo tu, i jeszcze szybszą wiśniówkę tam. W Krakowie na Rynku pije się też kawę. Czasami na kaca, w ciemnych okularach z kieliszkiem brandy. Czasami nie na kaca, tak po prostu o jedenastej przed południem i też z brandy.     Fa

Co będziemy ćpać w 2023 roku?

Obraz
     Pierwszego stycznia około siódmej nad ranem wracałem z grupą przyjaciół. Byliśmy porobieni i wystrzeleni, ale już na fazie zejściowej po ciężkim, sylwestrowym locie. To było gdzieś na rogu Karmelickiej i Batorego w Krakowie, gdy ktoś przejętym i przestraszonym głosem zapytał:  - Ale co będziemy ćpać w 2023?     Jeden kompan zbył to śmiechem, drugi coś tam odpowiedział, trzeci stwierdził, że nigdy więcej. Ale to pytanie zagnieździło się w mojej głowie i prawie cały styczeń pracowałem nad zbadaniem tematu i odpowiedzią. Testy trochę się przedłużyły i weszły na luty, ale tak to już jest z narkotykami, że uzależniają i nie łatwo z nich wyjść, pozbierać się i po prostu żyć. Potrzebowałem czasu. Chodziłem, próbowałem, rozmawiałem i starałem się zbudować opowieść o ofercie rynkowej drugów, którymi możemy się odurzać w tym roku pańskim. To nie jest obiektywny artykuł. Ze względu na przestępczą specyfikę branży już na etapie pisania może okazać się nieaktualny. Niemniej jednak wydaję mi si

Styczniowe mixtejpy.

Obraz
    Początek roku ma to do siebie, że zdarza się mu nie być hojnym w spektakularne bookingi. Niektórzy dje popatrzyli w kalendarz, podsumowali weekendowe gaże i... I ruszyli nagrywać mixy. Pewnie nie do końca taka była ich motywacja, ale taki początek pasuje mi do artykułu.      Mixy nagrywa się dla fanów, dla pochwalenia się odkryciami muzycznymi, kunsztem i wreszcie promocji własnej osoby. Poniżej więc przegląd wybranych produkcji ze stycznia 2023:     Zaczynam od Youtubowego hegemona – DJ'a Per$i. Dwudziestosześciolatek ma 465 tysięcy subskrybentów i regularnie publikuje kompilację. Podpisane są jako „Najlepsza Klubowa Muzyka”. W ten temat nie będę się zagłębiał, bo słowa „najlepsza” i „klubowa” mogą bardzo różnie brzmieć w głośniach. To w zależy od miejscowości, cen serwowanych drinków w lokalu i wreszcie dj'a. Niemniej w kategorii coś co jeszcze dla mnie nie jest vixą, a już wykracza poza mocny house i bliżej mu do Melbourne, DJ Per$i jest na podium i jego mixy cieszą się

Dla kogo będziemy grać imprezy?

Obraz
         W pierwszej części analizy demograficznej skupiłem się na tym jak to kiedyś było. Przytoczyłem liczby mówiące o spadku wielkości grupy docelowej naszych klientów - klubowiczów. A skoro było o przeszłości to czas sprawdzić jaki demografia będzie miała wpływ na wielkość rynku rozrywkowego w przyszłości.      Przenieśmy się więc w czasie do 2025 roku, wtedy to szesnastolatkowie będą wchodzili coraz śmielej w dorosłe życie, będzie ich ok 430 tysięcy i to będzie ostatnia tak liczna grupa z górki demograficznej urodzonych pomiędzy 2006 a 2012 rokiem. Grupa osób w wieku 16-25 lat będzie wynosiła około 3,8 miliona osób. Z czego na samo województwo podkarpackie przypadać będzie niecałe 200 tysięcy. I będzie to o 20 tysięcy mniej potencjalnych klubowiczów niż w 2022 roku.      W 2025 roku najliczniejszą grupą w kraju będą czterdziesto dwulatkowie (660 tysięcy) oraz seniorzy urodzeni w 1957 roku i będzie ich 520 tysięcy. Tak więc kampanie reklamowe najlepiej kierować do miłośników dancin

Polscy dj'e na TikToku

Obraz
        Telefon z dobrym aparatem, chęci, czas oraz pomysł na klip to składowe maszyny marketingowej o niesamowitej sile rażenia. W momencie, gdy Youtube potrafi zablokować set ze względu na prawa autorskie, gdy Facebook jest ludzkości potrzebny tylko do sprzedawania Thermomixów, a Instagram jako reklama kont na OnlyFans, TikTok objawia się jako instrument zamykający usta wszystkim, wiecznie niezadowolonym z opcji marketingowych djom malkontentom. Czy nagrywanie filmików jest głupie? I czy szanowany dj w ogóle powinien to robić? Na pewno nie każdy do tego się nadaję, nie każdemu będzie się chciało, ale nie widzę też powodu by ignorować tak mocne medium. Ja w TikTokowanie jestem słaby, ale nie bagatelizuje go. Jako wszystkowiedzący kanapowy komentator daje sobie też prawo do oceniania działalności innych. A więc...     Na początku ustalmy jeszcze standard kontentu. Klipy w stylu lipsynców, czyli podkładanie ruchu ust pod teksty z filmów, stand upow czy innych piosenek traktujemy jako na

Kiedyś to było... Djing a demografia

Obraz
              Przy okazji każdego spotkania branżowego, to znaczy spotkania z osobami zaangażowanymi w życie klubowo-rozrywkowe słyszę zdania, że „kiedyś to było...”. Dotyczy to ilości klubów, frekwencji na imprezach i profilu imprezowiczów. Narzeka się na na wszystkie te elementy, ale w dyskusji brakuje mi dostrzeżenia jednego, najważniejszego czynnika – demografii.     Z rozważań tych trzeba wyłączyć duże ośrodki akademickie i turystyczne. Warszawa, Kraków, Poznań czy Łódź nie są reprezentatywne dla całej Polski. Owszem, zmiany w strukturze wiekowej klubowiczów dotkną także te aglomeracje, ale po pierwsze ze sporym opóźnieniem, a po drugie nie tak mocno jak miasta powiatowe. W dodatku trzeba wziąć poprawkę na ostatni rok i emigrację z Ukrainy. Jeśli będzie chwilowa to sytuacja dalej będzie się pogarszała, jeśli migracja dzieci i młodzieży będzie długofalowa, a oni osiedlą się na stałe to jest mały promyczek nadziei na minimalną poprawę. Przechodzimy do danych.     Proponuję przyjrzeć