Co będziemy ćpać w 2023 roku?

     Pierwszego stycznia około siódmej nad ranem wracałem z grupą przyjaciół. Byliśmy porobieni i wystrzeleni, ale już na fazie zejściowej po ciężkim, sylwestrowym locie. To było gdzieś na rogu Karmelickiej i Batorego w Krakowie, gdy ktoś przejętym i przestraszonym głosem zapytał: 

- Ale co będziemy ćpać w 2023?

    Jeden kompan zbył to śmiechem, drugi coś tam odpowiedział, trzeci stwierdził, że nigdy więcej. Ale to pytanie zagnieździło się w mojej głowie i prawie cały styczeń pracowałem nad zbadaniem tematu i odpowiedzią. Testy trochę się przedłużyły i weszły na luty, ale tak to już jest z narkotykami, że uzależniają i nie łatwo z nich wyjść, pozbierać się i po prostu żyć. Potrzebowałem czasu. Chodziłem, próbowałem, rozmawiałem i starałem się zbudować opowieść o ofercie rynkowej drugów, którymi możemy się odurzać w tym roku pańskim. To nie jest obiektywny artykuł. Ze względu na przestępczą specyfikę branży już na etapie pisania może okazać się nieaktualny. Niemniej jednak wydaję mi się, że może zaznaczyć pewne aktualne trendy. 

    Zacznę od marihuany. Dla mnie bez wątpienia jest to narkotyk. Możemy się kłócić, możesz mi wypominać alkohol, czy kawę, ale fakt, że trawa sprzedawana jest na receptę w aptece zamyka dyskusję czy to narkotyk, czy nie. Tak więc o ile przemysłowe CBD z Włoch w formie suszu jest w odwrocie, o ile wysokiej jakości CBD, gdzie gram dochodzi do ceny 40 zł znajduje nielicznych ale jednak koneserów to medyczna, kupiona na receptę z Internetu będzie nadal zbierała coraz większe grono fanów. Może nie smakować, ale jako podkładka (recepta+paragon+pudełko) zawsze się przyda. W większych miastach policjanci coraz częściej odpuszczają kolejne pytania i czynności na widok pudełka Aurory. Mnie boli jedynie to, że w tak rozwiniętym rolniczo kraju nie potrafimy sami uprawiać medycznej marihuany. 

    Jak jesteśmy blisko aptek to wspomnę o lekach opartych na opioidach. Nie znam się na nich totalnie, tak jak na innych antydepresantach. Rozmówcy mówią, że jest tego trochę, że działają i uzależniają. Dragi te nie sprzyjają dobrym afterom, z reguły ich zażywanie to już ostatnia prosta, a zarazem pochyła w dół. Takie są opinie. 

    Z tego rodzaju narkotyków jakoś łatwo mi przejść do medycyny naturalnej. 2023 jawi się jako kolejny rok odbudowy zaufania do grzybów. One były, są i będą. Ale to widać nawet w mediach społecznościowych, że przeszły długą drogę do pozytywnego zaistnienia w świadomości. Roczniki 70te, 80te i 90te, które przez pewien czas odrzuciły całkowicie chemiczną ofertę przemysłu narkotykowego z wielkim zaufaniem sięgają po owoce runa leśnego. Ludzie chcą widzieć kolory, chcą odkrywać prawdę o sobie i chcą też się śmiać. Jeśli to jeszcze współgra z ekologicznymi hasłami, a nie współgra z np. kibolskim przemysłem dystrybucji to spełnia wszystkie warunki by pojawić się w weekendowym menu dobrze zarabiających pracowników wielkich korporacji. 

    Z tajemniczej, na pewno nie docenianej Psylocybiny przejdźmy do klasycznych znaczków LSD. O tych pokoleniach które dawno temu tak, ale później rodzina i praca i nie, ale teraz znowu tak – wspomniałem. No to oni są za to w stanie zapłacić konkretne pieniądze. Poszukują produktu jakościowego, wiedzą jak się z nim obchodzić, nie obudzą się na drugi dzień na toksykologii, a nawet pełni pozytywnej energii zameldują się o ósmej rano w poniedziałek w pracy. Dostępność? Okazjonalna plus coś tam w dark necie, ale trzeba uważać na scam. 

    Z trzech literek przejdźmy na czteroliterową używkę, czyli MDMA. Ktoś coś kiedyś, nikt nie pamięta, taniej i lepiej wejść w mefedron. 

    Nie pamiętam, czy ten after był w Brwinowie czy w Milanówku pod Warszawą, ale kilka lat temu te kryształowe kostki już podczas etapu kruszenia potrafiły dobrze wystrzelić typa. Łzy? Hello, kiedy ostatni raz po ścieżce pojawiły się łzy szczęścia? No właśnie i już się nie pojawią. Podobno Mefistoteles jest tani i łatwy w produkcji, ale dobrze to już było. W tym roku raczej należy cieszyć się z tego, co będzie i nie wydziwiać. Trochę bardziej żółty, w sensie, że ktoś tak jakby nasikał na śnieg i wysuszył? Bierz, bo i tak może braknąć. Szybciej szczęka chodzi? Wzrok się rozjechał? Sorry, ale czasy nie są łatwe. Wymagają czasami wyjątkowych rozwiązań. To co kupisz może być klefedronem, może być jeszcze jakimś innym związkiem psychoaktywnym, a nawet starą, poczciwą amfetaminą. Życie. 

    Jak już jesteśmy przy suplach w proszku to musimy pogadać o kokainie. Rozmówca z drugiej strony barykady mówi, że problemem nawet nie jest przemyt do Europy. Problemem karteli coraz częściej staje się transfer środków pieniężnych do Ameryki Południowej. Dlatego jest odgórny wymóg maksymalizacji zysków z przysłowiowego grama czyściocha. Niby są giełdy krypto, niby są banki w rajach podatkowych, ale każda ta operacja po roku, dwóch, czy trzech jest rozbrajana do spodu i przepadają setki milionów dolarów. Stąd dbanie o maksymalizacje zysków z bardzo dobrego towaru desantowanego w Espinho, przemycanego na Charles de Gualle, czy rozładowywanego w Hamburgu. To co robią z nim lokalne gangi stawia pod znakiem zapytania jakość doznań po przysłowiowym Carlosie, który po drodze do konsumenta zalicza piwniczne laboratoria i traci swoją kolumbijską tożsamość.

    Tak samo traktowane są piguły. One w Europie Wschodniej przegrały już wojnę z wyrobami mefedronopodobnymi. Bardziej w nich chodzi już o sposób użycia, który jest symbolem, portalem do lepszego przeżycia chwili. Chodzi o tą lepszość narkomaństwa, bo nie wciągasz tematu nosem tylko połykasz pigułkę. Mija dziesięć minut, piętnaście, dwadzieścia. Mija ekscytacja i zdecydowanie, pojawia się delikatne rozczarowanie, a nawet zawahanie. I wtedy booom. Rozlewa Cię egzystencjalnie i nie możesz podnieść się z loży, możliwe są lekkie załamania ostrości widzenia, pojawia błogi stan paraliżu wszelkich ośrodków decyzyjnych. Teraz powinien wejść dobry bit, powinno zmienić się otoczenie, powinien pojawić się jakiś zewnętrzny bodziec stymulujący percepcje doznań, czy jak to się mówi w używkowym języku. Ale tak było kiedyś. A w 2023 w zależności od tego co było pod ręką chemika albo będziesz szybciej ruszał brodą – tak brodą, bo odkąd chodzimy do Barberów nie mówimy, że szczęką tylko brodą, albo będziesz się pocił jak jakieś spalacze tłuszczu dostały rolę wypełnienia albo ruszysz w miasto, tak że Cię na dwa dni zabierze. Przecież sam wrzucałeś status, że albo grubo albo wcale, c'nie?

    Podsumowując. Palacze marihuaniny będą umacniać pozycję używki poprzez legalne wprowadzanie do obrotu medycznej trawy. To będzie kolejny rok przygotowywania gruntu do jakiejś częściowej legalizacji, lub chociażby depenalizacji. Krajowe ścierwo w kryształkach w zależności od regionu będzie lepsze lub gorsze, ale raczej gorsze. Chociaż bezpieczniej napisać, że bardziej nieprzewidywalne, gdyż linie produkcyjne będą pracowały w coraz mniejszym komforcie, a pod coraz większą presją. Koks dalej będzie się sypał. Za czterysta, za pięćset i za sześćset. Raz się trafi całkiem spoko, ale tak na serio odpowiedzmy sobie na pytanie, jaki koks jest spoko? Co miasto to będzie coś innego, co lokalnie nazywane jest petardą. Zjesz tego sztukę, dwie, trzy czy dwadzieścia i dziesięć tysięcy złotych później dalej będziesz w tym samym miejscu melanżu. Zupełnie poza narkotycznym przekazem w pseudorapowych utworach muzycznych nastanie renesans naturalnych substancji psychoaktywnych drzemiących w grzybach. Ktoś tego nie zrozumie, ktoś się na tym grubo przejedzie i zhejtuje, ale starsze roczniki wrócą do natury. 

    Dziękuje za uwagę. Nie było łatwo przygotować to zestawienie. Odbiło się to dużym, negatywnym echem na mojej rodzinie, moim zdrowiu i mojej kondycji finansowej. Pamiętaj, że skoro latasz wysoko, to jest duża szansa że upadniesz nisko. A jeśli chcesz wspomóc kolejne testy to zachęcam do postawienia mi wirtualnej kawy TUTAJ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty