Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2014

Warsztat DJa

Obraz
   W tym fachu oprócz słuchania piosenek i wrzucania tych co fajniejszych na facebookowe strony poświęcone wydarzeniom trzeba też czasami zetrzeć kurz z gramofonów, pasuje też przy najmniej raz w tygodniu fadery w mikserze poprzesuwać, aby nie zastygły na zawsze. Można oczywiście uskutecznić trening miksowania, czy skreczowania w domu, ale po co?    Sprzęt w domu jest po to, aby koleżanki na afterku mogły pouczyć się robić czufu czufu, zanim będą ustami robić czufu czufu. Sprzęt jest też po to, aby kiedyś go wreszcie sprzedać, zgarnąć hajs i tym ruchem ostatecznie odciąć kupony od swojej marnej kariery.    Dje gromadzą te wszystkie płyty winylowe, których i tak nie mają czasu przesłuchać.  Zbierają te elektroniczne kalkulatory co wydają kosmiczne dźwięki, ale pod warunkiem, że ktoś wie jak je podłączyć. I tak na prawdę robią to tylko po to, żeby rodzina i znajomi myśleli, że ta robota djska to coś poważnego skoro kolega tu tyle wynalazków zgromadził.    W ramach nowej rubryki GlamSk

DJski świat dogonił Polskę!

DJski świat dogonił Polskę! I trochę ją przegonił…     Teraz po kilku latach trwania turnieju Red Bull Thre3Style pozwoliłem sobie na luźną refleksję, że to my Polacy byliśmy pionierami i ktoś bezczelnie skopiował nasz polski format. Ale najpierw trochę subiektywnej historii.    Nam djom wywodzącym się z rapowo/turntablistycznych skrecz sesji nigdy za bardzo nie było po drodze z polskim oddziałem DMC oraz z ludźmi, którzy organizowali Mistrzostwa Polski Djów. Oni tam chcieli, aby przez kilkanaście minut prezenter występujący pod swoim nazwiskiem, najlepiej z cds miksował kilka utworów z pogranicza dance'u, trance'u, progressivu i innych takich 130 bpmowych techniaweczek. Do tego powinien w ramach pracy z mikrofonem przedstawić się, podgrzać atmosferę zapraszając klubowiczów do szalonej zabawy no i oczywiście pozdrowić brać djską. My natomiast chcieliśmy przez kilka minut napierdalać skrecze w bezpośredniej konfrontacji z innym djem. Chcieliśmy pokazać jak operujemy winylami,

Mój tydzien - Tydzień dja alkoholika

    Najważniejsza jest walka ze samym sobą i w tej kwestii jestem troszeczkę takim masochistą. Nie ważne, w jakim dniu zacznę tą opowieść i tak zacznę ją walką ze swoimi słabościami i na pewno skończę ją także na walce. Ale muszę zdecydować się na jakiś dzień, więc wybieram wtorek.     Wtorek to taki dzień, drugi bez alkoholu, gdzie jak sądzę organizm już wytrzeźwiał po weekendzie i powoli zaczyna domagać się papu. Zbliża się wieczór i z godziny na godzinę zaczyna się pocenie, problem ze snem i takie tam złe wibrację. Jeszcze z małym nasileniem, ale już coś jest nie tak. Natomiast apogeum nastąpi w środę. To taki dzień, który witamy depresją i żegnamy depresją spotęgowaną wkurwieniem na wszystko, tylko nie na siebie. Jest szansa, że w nocy pojawi się koszmar, a na pewno będzie bezsensowne patrzenie się w sufit. Po kilku godzinach przerywanego snu witam czwartek z nastawieniem, żeby skoczyć i zapomnieć. Cały dzień to jakaś taka niemoc organizmu i apatia. I nie dopinguję mnie myśl, że