Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty


Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty

Jest przerysowany, ale ten kolor krwi jest prawdziwy, a meblościanka na osiedlu Oświecenia jeszcze bardziej. Jest kiczowato gangsterski, z drugiej strony słyszałem opowieści kuzyna ciotki brata, że czasami tak to kiczowato gangsterzenie wygląda. Jest naiwny w fabule, ale za długo szwendam się po krakowskich klubach, żeby tej fabule zaprzeczyć. Jest szybki, z kilkoma zwrotami, ale gdy potrzeba chwili wytchnienia na złomowisku to znajduje czas dla odlatującego gołębia.

Nie ma poszanowania dla Krakowa. Nie pokazuje Wawelu, Sukiennic i Barbakanu, ale dla mnie jest sentymentalny. Przez miejsca takie jak klub, komis czy studio, przez wątki rapowe, przez muzykę.

No właśnie z tą muzyką to jest tak, że praca została odrobiona bardzo dobrze. Bity napędzają sceny, a teksty brzmią jak rap, a nie monodeklamacja. Bohater w roli rapera wygrywa film rapem i grą aktorską.

Do czego się przyczepię? Jeśli sceneria jest dobrze przygotowana, to jestem za tym, żeby dać jej pożyć na ekranie. Dlatego wraz z docenieniem wielu scen, muszę też je skrytykować, że reżyser nie dał im się w pełni zaprezentować. Druga rzecz to dynamika. Dzieje się tu tyle, że zamiast opowiadanie jakieś historii dostajemy półtoragodzinny teledysk. Ale może tak ma wyglądać nowoczesne kino?

To boleśnie prawdziwy film o polskim, drugoligowym rapie i skondensowany dokument o krakowskiej przestępczości zorganizowano-freestylowej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.