Dj ETAT



Raz na jakiś czas dostaje angaże jako puszczacz muzyki tła przy okazji różnych mniej lub bardziej komercyjnych wydarzeń. Głównie w tym chodzi o to, aby wyglądało że jest dj (więc trzeba takiego, który z gramofonow gra), oraz o to aby muzyka którą grasz nie uśpiła wszystkich i nie była także zbyt agresywna, głośna, czy inwazyjna. Reszta nie ma za bardzo znaczenia i nikt nie przykuwa uwagi do jakości grania, jakości dzwięku czy selekcji. Tego typu fuchy to z reguły ośmio lub dziesięcio-godzinne maratony w "topowych" lokalizacjach. Tak więc zdarzało mi się grac dla Heyah, gdy ściągali sim locki za darmo i spędziłem kilka dni puszczając piosenki przy centrach handlowych. Zapewniałem oprawę muzyczną na stoisku Fiata w środku Galerii Krakowskiej, gdzie non-stop trzeba było się pilnować, co by jakiś sprytniejszy żul nie ukradł płyty, słuchawek czy innego sprzętu.
Tym razem trafiło mi się granie na placu dworcowym w Krakowie podczas turnieju koszykówki w ramach Juliady. O samym graniu nie ma co pisać, ale co jest ciekawe to kolejna nauczka dot. riderów i opisów naszych wymagań dot. warunków pracy. Otóż do tej pory miałem podpunkt, że w przypadku grania na zewnątrz, wymagam aby grać pod zadaszeniem. Żle, należy do tego dopisać, że zadaszenie powinno chronić obszar min. 1 metr poza stanowisko pracy i być odporne na warunki atmosferyczne tj. nieprzemakać i nie przepuszczać promienii słonecznych.
Otóż zgodnie z ustaleniami dostałem swój namiot, który w drugim dniu imprezy nie poradził sobie z deszczem i znowu zalało mi Maca... Na szczęście po 2 godzinach suszenia włączył się...
Oprócz takich przepychanek z ustalaniem warunków pracy, czekają na dja jeszcze zasadzki związane z wypłatą. Żeby to zrozumieć trzeba przyjżeć się strukturze organizacyjnej:

Organizatorzy, czyli najczęściej duże agencje reklamowe typu btl, atl, i chuj wie co, które za bardzo się nie znają, ale wygrywają przetargi i mają kontakty biorą podwykonawców, czyli mniejsze agencje, które się znają, ale które nie mają znajomośći w zarządach korporacji i te małe agencje wynajmują djów. Małe agencje nie mają pieniędzy, a duże mają i mają też wyjebane. Więc te małe robią wszystko na terminy płatności i jak najtaniej, a duże przysyłają jakiegoś ulizanego pedała, który mimo, że nie ma tego w umowie non stop coś wymyśla, to mu się nie podoba, tamtego nie czuje i ogólnie dąży do tego aby obudzić się rano na pętli w Pleszowie z kondomem w dupie...
I teraz tak. Duża korporacja płaci po miesiącu dużej agencji, ale duża agencja mimo, że ma kase i mogłaby wcześniej zapłacić to ma wyjebane i czeka ten miesiąc po czym się okazuje, że prezes jest na regatach pionierów marketingu i przelew nie wychodzi... a czeka na niego mała agencja, która ledwo wiąże koniec z końcem i ni chuja wcześniej nie zapłaci, tak więc trzeba się przygotować na tzw. "jutrzo przelew wyjdzie" i czekać, o czym warto pamiętać przy ustalaniu stawki. Ogólnie w negocjacjach proponuje przyjąć taktykę że np. stawka za godzinę pracy z własnym sprzętem i obsługą techniczną (chodzi o transport, rozłożenie, złożenie decków- ciężka praca) to np. 200 zł netto. I teraz w zależności od ilości godzin, dni i terminu schodzimy w dół. Mój rekord chyba z trzy lata temu dla pewnej telewizji to właśnie 200 zł/godzina, a angaż był na 10 godzin. Ale z reguły są to mniejsze stawki rzędu kilkuset złotych/dzień.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty