MMA Panowie!

Ten post musiał zostać kiedyś napisany i właśnie przyszła pora, aby oznajmić światu: MMA Panowie!
Jako Kung Fu Panda w swojej drodze ku mistrzostwu i osiągnięciu stanu odwróconej paproci w niedzielny poranek, przeszedłem przez wiele różnych sekcji, grup i tak dalej i jedno co mogę powiedzieć to zacytować Popka, że "plecy same się nie zrobią..." Po pierwsze jak ktoś z Was zamierza się zabrać za swoją kondycję i chciałby uskutecznić wejście smoka to polecam chwilę refleksji i zastanowienie się czego potrzebuje. Jeżeli chcesz wyglądać to idz na siłke, opracuj sobie program i bryluj prężąc się przed lustrem. Jeśli chcesz poczuć moc, ale tylko moc, bez potu kolegi, krwi i tak dalej to zapisz się na jakąś samoobronę, gdzie będziesz uczyć się jak obronić się przed atakiem żony furiatki, uzbrojonej w nóż lub jak na przedramie przyjąć uderzenie bejsbolem, by potem w siedemnastu jakże prostych ruchach obezwładnić napastnika. Czy to będzie jiu jitsu (klasyczne nie bjj), aikido, sambo, krav maga, czy inne combtaty 88 to wszystko kicha i pic na Wodę fotomontarz, jeżeli nie zamierzasz temu poświęcić kilku lat twardych treningów. W ostatecznym rozrachunku wszystko sprowadza się do bosku z elementami kopnięć, a później walki w parterze, gdzie króluje niepodzielnie najmodniejsza obecnie sztuka walki czy brazylijskie jiu-jistu/ vale tudo.
Ja jako super małolat zacząłem od karate kyokushin (nie wiem jak się pisze...), co bardzo źle mnie ukształtowało i nie polecam tej sztuki ani innych odmian karate jak i kung fu nikomu. Następnie po wielu latach przerwy wróciłem w wielkim stylu i zapisałem się na sambo, namówiony przez kolegę i podjarany wyczynami Fedora. Sekcja była prowadzona przez fachowca, ale nie tego oczekiwaliśmy, zamiast bić się bawiliśmy się w unikanie uderzeń pałką i takie tam. Był to dobry wstęp do dalszych zabaw i z jednej strony było ok, jednak jako stary zwyrol barbarzyńca chciałem krwi... Tak więc trafiłem pod skrzydła człowieka, dla którego nie istnieją rzeczywiste przeszkody i przez jakiś czas dwa razy w tygodniu o 6 lub 7 rano, na łonie natury, w miejscu gdzie zawracają gawrony słyszałem regularnie: "Traki! trzymaj garde! Traki nie opuszczaj! Traki czemu leżesz!? Traki wstawiaj! Co tu dużo mówić. Podstawy boksu... Miałem krew, siniaki na czole, a teraz mam krzywy nos. Ale dzięki temu, jako White Bamboo Kluska zrozumiałem ocb. Los i kontuzja nosa sprawiły, że nie mogliśmy dalej ćwiczyć. Jednak ja nie zrażony drobnymi urazami powróciłem ponownie, znowu po namowie kolegi tym razem do kameralnej sekcji jiu jistsu. Sympatycznie, higienicznie, bezpiecznie i tak dalej. Koledze się znudziło, ja zostałem, ale w sumie też mi się znudziło... Tego typu sporty nie doceniają faktu, że w XXI potencjalny przeciwnik mógł coś trenować. Przy większości swoich akcji obrnonno-zaczepnych symulacje przewidują tylko jeden/dwa ruchy przeciwnika i są bardzo statyczne. Poza tym ja nie szukałem sportu dzięki któremu będe się bronił tylko ja chcieć się BIĆ. Po chwili przerwy, przemyśleniu tego i tamtego trochę nie chętnie, ze względu na panującą modę poszedłem na sekcje bjj. Nie rozumiałem tego i dalej nie rozumiem, za stary już jestem i mam jakieś dziwne nawyki. Ale fakt jest taki, że bjj to mistrzostwo i masakra. Treningi ogólnorozwojowe plus technika która miażdży system. Akurat trafiłem na ostatnie 2 miesiące trwania treningów przed wakacjami. A po wakacjach... A po wakacjach w ramach tego samego klubu - Grappling Kraków przeszedłem do sekcji początkującej MMA. I to jest to... Jest hard core. Jest krew. Jest pot. Są łzy. Jest adrenalina. Jest rap. Podstawy boksu do których dokładamy nogi, ale bez akrobacji, czyli zwykłe ale efektywne low kicki plus obalenia, no a później stabilizacja i submission. Patrząc przez pryzmat sekcji to zarówno moja kondycja jak i technika są turbo słabe, ale bardzo dobrze opracowałem przyjmowanie lewych prostych na czoło (chamy mają łatwiej bo celują w kropka), czym poprzez zaskoczenie przeciwnika WTF? toruje sobie drogę do jego szczęki. Szczerze polecam każdemu, któremu znudziło się smęcenie przy piwie w klubie i opowiadanie o tym jak człowiekowi ciężko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Lista utworów do ZAiKS i STOART

DJ/Animator podczas wydarzenia sportowego.

Freestyle. Reż. Maciej Bochniak, scen. Maciej Bochniak, Sławomir Shuty