Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

Rapowy marketing - K R Ę G I

   Nie jestem specjalistą w PR, tym bardziej w psychologii tłumu, a już o jakiś socjologicznych rozkminach nawet nie wspominam. Co więcej, jest to wielce prawdopodobne, że już ktoś wcześniej na to wpadł. Na pewno ktoś w google to wymyślił pięć lat temu, ale nikt nie odbierze mi tej radości z tego, że ja to właśnie teraz wymyśliłem. Kręgi. Grupy. Powiązania. Jeżeli cokolwiek robisz w np. showbiznesie djskim czy rapowym, co ma mieć w przyszłości przełożenie na wynik finansowy, który jest powiązany z popularnością twojej pracy to musisz zdać sobie sprawę z tego, że musisz zrobić krok dalej. Ten krok dalej to wyjście poza twój krąg znajomości zarówno w realnym świecie jak i w tym wirtualnym. Pozwól, siostro i ty czarny bracie, że posłużę się przykładem.    Jesteś młodym, nawet rokującym raperem, ale nie jakimś debeściakiem który wydaje swój debiutancki album. Robisz klip, masz dystrybucje w Fonografice, nawet mp3 w sieci można kupić. Twój fan page lubi z 4000 osób, a zdarza ci się nawet fa

Eventowy błąd w komunikacji

   Zastanawia mnie jak to jest, że tacy ludzie mają te posady, że tacy ludzie funkcjonują i pną się po szczeblach kariery. Na swoim przykładzie mogę przytoczyć co najmniej kilka historii, w których nie kompetencja managerów średniego szczebla, wysokiego, chuj wie jakiego? I innych wielce szanownych absolwentów renomowanych uczelni, którzy tworzą elitę eventową w tym kraju prawie kładła na łopatki imprezy z milionowymi budżetami. Ale nie zrobią tego, bo te korporacje wytoczą proces, bo chciałbym mimo wszystko jeszcze raz dla nich zagrać. Ale może ktoś tego z tego szalonego świata wizjonerów eventowych przeczyta tych kilka gorzkich słów prawdy i weźmie je sobie do serca     Zacznę od definicji zlecenia. Które tak bardzo różni się od tego co oni od nas chcą. A chcą np. zrobić szaloną disco noc. Padają słowa funk, boogie. Mówią o wyjątkowości, o gorącej atmosferze, przedtawiają wizję pimpów z afro podjeżdżających cadillacami pod wejście, z których wysiadają dirty bitches. Nie, nie, nie. Sk